Spytacie: Co ta lama robi tutaj, koło Śliwkowej Rzeki? Otóż sama dokładnie nie wiem. Obudziłam się dzisiaj rano. Nie. Była jeszcze noc. Tak, z całą pewnością była noc, ponieważ na dworze było całkiem ciemno. Więc tak. Obudziłam się dzisiaj w nocy na łące, nie opodal Śliwkowej Rzeki. Czułam się tak inaczej, co było chyba proste do zrozumienia, gdyż nigdy wcześniej nie byłam lamą. Może to brzmi dziwnie, ale jestem lamą dopiero od dzisiaj. Kiedy kładłam się spać byłam jeszcze sobą.
A może to właśnie to przeurocze zwierze jest moim prawdziwym wcieleniem? A tamto to był tylko sen? Nie wiem. Szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi. Ważne, że teraz jestem lamą i patatajam sobie brzegiem Śliwkowej Rzeki.
Nagle na horyzoncie dostrzegłam uroczy biały zamek. Lecz po dłuższej chwili namysłu stwierdzam, że to był uroczy, biały kościół. Taki z wieżyczkami, ale bez krzyża. Postanowiłam go zwiedzić, bo jak sądzę to uroczy, biały zabytek, który przyciąga turystów rządnych nowych, historycznych doświadczeń, jak mleko krowę.
Podeszłam bliżej. Przyjrzałam mu się dokładnie. Teraz mogłam dokładnie dostrzec wszystkie zdobienia i szczegóły. Weszłam na zwodzony most, który swoją droga nie powinien być zamknięty(?), i stanęłam przed ogromnym, łukowatym wejściem. Ledwo moje kopytko przekroczyło próg budowli, a już coś (lub ktoś) powaliło mnie na ziemię.
Podniosłam się powoli. Powoli gdyż marmurowa posadzka jest całkiem wygodna. Chyba muszę poważnie pomyśleć nad sprawieniem sobie takiej w sypialni. W zasadzie to muszę pomyśleć nad jakimś domem. Chyba nie mogę w końcu spać na łące. A co jak będzie padać?! Przemoczę swoje futro i już nie będę tak zniewalająco wyglądać, ale... Do rzeczy!
Spojrzałam się na sprawcę mojego wypadku, jednak nikogo w okół mnie nie było. Rozejrzałam się dokładnie. Nic. Hmm Pewnie poślizgnęłam się, gdyż nie opanowałam jeszcze całkowicie, jakże trudnej sztuki, chodzenia na czterech nogach. Gdy już chciałam iść dalej usłyszałam za sobą ciche stukanie. Zrobiłam mały unik i odwróciłam się w tył. Moim oczom ukazał się sędziwy, lamii starzec w kremowym szlafroku i z kozią bródką do ziemi. Jego oczy świeciły podejrzanym blaskiem.
-Witaj w klasztorze nad Śliwkową Rzeką-powiedział powoli.
Haj bejbis! Jak tam?
Lamy ninja! Łączmy się!
Pozdrowionka dla Hadzi ;*
http://from-hatred-to-love.blogspot.com/